Wakacyjnych "przygód" część trzecia, w której opowiem jak byłam tam, gdzie rosną poziomki.
A więc poziomki rosną w różnych miejscach. Np. na łączce w Szwecji, jak te z filmu Ingmara Bergmana. Wtajemniczeni wiedzą, że wielu z nas powinno się przynajmniej raz w życiu na taką łączkę udać i zacząć od niej swoją niekoniecznie wakacyjną podróż... np w głąb siebie. Letni seans wspomnianego filmu stał się inspiracją do napisania posta.
Poziomki można też spotkać np. w lesie - zdecydowanie najprzyjemniejsze miejsce na zbieranie poziomek. Poziomki z lasu pachną najmocniej w porównaniu do hodowanych gdzie indziej, a do tego smakują najlepiej. Nic dziwnego, to ich naturalne środowisko. A może to wilgotny zapach drzew, żywicy i ściółki leśnej potęguje te smakowe doznania? Bardzo możliwe.
Trzecim, bardziej pospolitym miejscem występowania poziomek jest przydomowy ogród i tam właśnie ja się udałam celem zjedzenia owoców i pozyskania materiału na niniejszy post. Poziomki w swojej ogrodowej odmianie smakują nieźle. Delikatnie pachną, są nieco większe od leśnych, ale nie są tak słodkie, co jest minusem.
Poniżej zdjęcia poziomek ogrodowych:
Oprócz poziomek mamy też inne owoce. Jak to miło udać się do takiego całodobowego samoobsługowego sklepu z zawsze świeżymi owocami. Zresztą sklepem tego nie można nazwać, bo tu wszystko jest za darmo.
|
Truskawka - sierpniowa niespodzianka |
Tak było:
A tak jest:
Na to trzeba jeszcze trochę poczekać. Ale niestety ta odmiana nie jest dla wielbicieli słodkich owoców (autorka).
I na koniec coś z zupełnie innej beczki. Mój ostatni zakup. Już niedługo zostanie zawieziony do mojego Białostockiego mieszkania i może wreszcie napiszę posty na temat Domu, bo na razie to większość dotyczy raczej drugiej części tytułu bloga "... i nie tylko" ;)
Tymczasem 4, przedostatni tydzień urlopu dobiega końca. Temperatury tropikalne, wilgotność ponad normę, nawet w nocy. Rozważam możliwość spania na balkonie.
Pozdrawiamy
- umordowane upałem Różne Rzeczy.