niedziela, 30 czerwca 2013

Czerwcowa wyprawa


W połowie czerwca wybrałam się do Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Zatrzymałam się w Domu Architekta, który serdecznie polecam, warto zajrzeć. Bardzo miła obsługa, smaczne jedzenie, standard do zaakceptowania i rewelacyjna lokalizacja - na Rynku. Widok z okna na samo centrum Kazimierza. Choć wizyta miała charakter służbowy, udało mi się tak zorganizować czas pobytu, aby odwiedzić swoje ulubione miejsca. Już pierwszego dnia popłynęłam w krótki rejs po Wiśle. To się nazywa wypoczynek i relaks... wspaniałe widoki, delikatne kołysanie statku.... Brakowało mi tylko zapachu morskiej bryzy :) Jednak Wisła to nie np.... Zatoka Gdańska :)

 W oddali widok na Kazimierz




Kazimierz od strony Wisły




Bocianie gniazdo ;)

A na wycieczki po Kazimierzu i okolicach polecam melexy. Wyjazd z Rynku i powrót w to samo miejsce. Godzinna przejażdżka z bardzo miłym przewodnikiem kosztuje 15 złotych. Można przyjrzeć się spichlerzom, wspaniałym willom, posłuchać opowieści o ich sławnych właścicielach i przespacerować się niesamowitym unikalnym Korzeniowym Dołem. Jestem nim zachwycona.


Po wyczerpującym dniu w teranie można znaleźć ukojenie w przytulnych i nastrojowych kawiarenko-herbaciarniach, których na rynku nie brakuje. Poniżej jedno z bardziej klimatycznych miejsc:

Jak w domu.... tylko przyjemniej...


Muszę przyznać, że podczas tegorocznej wyprawy do Kazimierza dokonałam jeszcze jednego odkrycia, a mianowicie muzycznego. Pewnego upalnego wieczoru, siedząc w pokoju hotelowym, usłyszałam przez otwarte okno cudowne nastrojowe dźwięki gitar. To zespół Cocotier, który tego dnia koncertował wśród świec,w ogródku jednej z kafejek.Nie ma nic lepszego dla fanów flamenco z nutami jazzu, folku i gipsy.
I tak to właśnie kończy się dzień w Romantycznym Miście. A rano... cóż... zaobserwowałam, że życie budzi się dopiero między 8 a 9 rano... powoli, leniwie...z wyjątkiem dni targowych: wtorku i piątku. Można wtedy na Rynku kupić najsmaczniejsze, najsłodsze i chyba najtańsze owoce w Polsce. A w weekend od rana na Kazimierzowskim bruku słychać stukot końskich kopyt ciągnących dorożki wożące młode pary i turystów... Ach, jak tam przyjemnie... żal było odjeżdżać. Ale jeszcze wrócę...

Pozostało wspomnienie....

Kazimierz - sobota rano


Rozmarzyłam się ....Pozdrawiam....
-Różne Rzeczy

niedziela, 2 czerwca 2013

Urodzinowa niespodzianka

Ostatnio... jeszcze w maju.... miałam urodziny. Na długi weekend przyjechałam do domu Rodziców i spotkała mnie niespodzianka - przyjęcie zorganizowane przez Siostrę. Na uwagę zasługuje ciasto-tort misternie udekorowany ręcznie robionymi różowymi prosiaczkami, obłożony wafelkami i przewiązany wstążeczką :)























A po "skończonej" niespodziance wyglądałam tak:



Pozostała część weekendu również upłynęła w dość miłej atmosferze. Odpoczywałam, trochę niestety pracowałam i czytałam wynalezioną ostatnio w księgarni w promocyjnej cenie książkę: "Stanisław Bareja - król krzywego zwierciadła". Uwielbiam wszystkie komedie tego reżysera. Jak skończę czytać to nie omieszkam podzielić się wrażeniami, Ale już teraz mogę napisać, ze polecam :)

Tylko pogoda średnio dopisała... cóż... jak w życiu... raz słońce raz deszcz ..... i od czasu do czasu burza.

A jutro poniedziałek i znowu do pracy....
Pozdrawiam.